poniedziałek, 11 stycznia 2016

Dziś wpadam tylko na chwilkę, żeby zaprezentować pierwszą odsłonę mojego słoiczka :) Rzutem na taśmę, w ostatnim możliwym dniu, dołączyłam do całorocznej zabawy TUSAL 2016 u Promyka. Zabawa polega na zbieraniu do słoiczka resztek hafciarskich i prezentowania go co miesiąc w dacie nowiu na swoim blogu. 
Wczoraj przypadła data pierwszego nowiu w 2016 r. i w związku z tym zrobiłam pierwsze zdjęcie mojego słoiczka - jeszcze prawie nagusieńkiego i wewnątrz i na zewnątrz :) W zasadzie zdjęcie powinnam opublikować wczoraj, ale autorka zabawy dopuszcza kilkudniowe opóźnienie, więc może przymknie oko na mój mały poślizg. W końcu za oknem zima... gołoledź... :))


sobota, 2 stycznia 2016

Nie było mnie dłuższą chwilkę, ale to nie znaczy, że w tym czasie nic nie robiłam :) 
Wręcz przeciwnie, choć niekoniecznie moje prace były związane z haftem. Okres przedświąteczny oraz dwójka rozszalałych brzdąców nie sprzyjał upragnionym chwilom z tamborkiem w ręku, mimo to parę krzyżyków udało mi się w tym czasie postawić. 

Dziś mija dokładnie miesiąc odkąd postawiłam pierwszy krzyżyk w hafcie "Popołudnie w Prowansji" firmy Dimensons. Odkąd pierwszy raz zobaczyłam te dwa małe obrazki nie mogłam już o nich zapomnieć :) No i napisałam list do Świętego Mikołaja, który to list sprytnie został przechwycony przez mojego męża i w ten oto sposób od ponad miesiąca jestem szczęśliwą posiadaczką upragnionego zestawu (mąż nie mógł się już doczekać świąt i sprawił mi niespodziankę wcześniej :))
Dziękuję! Dziękuję! Dziękuję! :*
Niestety nie zrobiłam zdjęcia przed rozpakowaniem zestawu. Pierwsze zdjęcia są z dzisiaj, w związku z tym mulinki są już nieco zdziesiątkowane a wzór nie jest już pierwszej świeżości.



Haft zaczęłam od uroczej kawiarenki. Już miesiąc minął, a ja postawiłam dopiero pierwszą ścianę, stolik i dwa krzesełka, bez oparć i nóg - te powstaną na końcu.



Niewiele na razie widać, sztuczne światło nie sprzyja też fotografiom. W rzeczywistości kolory są przepiękne, żywe. Wyszywa się bardzo przyjemnie! Pierwszy raz wyszywam też łączonymi kolorami i muszę przyznać że efekt jest niesamowity. Może moje krzyżyki nie są perfekcyjne, ale mnie się podoba, zwłaszcza jak efekty pracy oglądam z dalsza :) 
No cóż, wracam do haftowania...